Zbigniew Waśkiewicz, który w czwartek zostanie nowym prezesem Górnik Zabrze, udzielił wywiadu serwisowi Roosevelta81.pl. Jakie są jego pierwsze plany związane z naszym klubem? – Aby w Górniku zapanowała normalność. Żeby przy każdej procedurze licencyjnej nie trzeba było drżeć. Ważna jest stabilność biznesowa, aby zbudować w Górniku coś innego niż to, co mamy od kliku lat.
Roosevelta81.pl: Od jutra będzie Pan nowym prezesem Górnika Zabrze?
Zbigniew Waśkiewicz: – O tym zdecyduje Rada Nadzorcza. Taką propozycję otrzymałem i już się to przedostało do mediów, więc nie ma co tego ukrywać. Formalnie rezygnuję z prezesowania w Polskim Związku Biathlonu.
Kiedy podjął Pan decyzję?
– Ostateczną po zakończeniu Igrzysk Olimpijskich w Soczi.
Oferta przyszła pewnie od prezydent Zabrza Małgorzaty Mańki-Szulik?
– Tak, znamy się od lat. Zrobiliśmy wiele wspólnych przedsięwzięć. Zostałem zapytany, czy nie spróbowałbym swoich sił w Górniku. Podejmuję się tego wyzwania.
Jakie są pierwsze plany?
– Aby w Górniku zapanowała normalność. Żeby przy każdej procedurze licencyjnej nie trzeba było drżeć. Ważna jest stabilność biznesowa, aby zbudować w Górniku coś innego niż to, co mamy od kliku lat. Cały czas brakowało w klubie wizji i wieloletniej perspektywy. Nie może być takiego corocznego „szarpania się”. Nie tędy droga. Nie boję się tego wyzwania i chcę podjąć kroki, aby klub funkcjonował na zdrowych zasadach, a kibice nie musieli drżeć o jego przyszłość. Istotną kwestią jest to, jak klub będzie wyglądał. Chcę, aby w przyszłości nikt nie musiał się za nic wstydzić.
Czy pani prezydent wyznaczyła jakieś konkretne cele?
– Wręcz odwrotnie. Pani prezydent oczekiwała ode mnie, w którym kierunku powinniśmy pójść. Pani prezydent wiedziała, że potrafię podjąć się trudnych zadań. Wyprowadziłem z niezwykle trudnych sytuacji dwie organizacje. Najpierw AWF Katowice. Uczelnia została wyprowadzana z bardzo dużych problemów. Udało dokończyć się wiele inwestycji. Następnie trafiłem jako kurator do Polskiego Związku Biathlonu. Udało mi się znaleźć partnera strategicznego i zostawiać polski biathlon w bardzo dobrym stanie organizacyjnym i finansowym.
Teraz czeka Pana przeskok z biathlonu do piłki.
– Moje korzenie zawsze były związane z futbolem. Jestem trenerem piłkarskim. Ukończyłem jeden z pierwszych kursów UEFA w Polsce. Byłem na tym kursie m.in. z obecnym selekcjonerem Adamem Nawałką, gdzie się poznaliśmy.
Jakie są więc plany długofalowe w Górniku?
– To jest temat bardzo obszerny. W dużym skrócie: Przede wszystkim nie może być skandali finansowych i awantur, bo to nie służy ani Górnikowi, ani miastu. Klub ma być na pierwszych stronach gazet, ale za sprawą świetnej organizacji oraz gry, a nie swoich problemów. Na starcie trzeba uregulować bieżącą działalność. Przeanalizować wydatki kontraktowe. To wszystko wiąże się z licencją, która w najbliższych tygodniach będzie dla nas priorytetem. Musimy również zacząć od tego, aby nie patrzeć tylko na finanse, bo o nich mówi się dużo, a unika wizji przyszłości klubu.
Jaka jest ta wizja?
– Będę chciał, aby klub opierał się na profesjonalnej akademii piłkarskiej, takiej za dobre pieniądze, która będzie miała u siebie największe talenty z okolicznych klubów i całego Śląska. To jest podstawa. To tego potrzebni będą solidni doświadczeni zawodnicy, ale nie tacy, którzy przyjdą do Górnika na rok, ale na dłużej, aby młodzi mogli się od nich uczyć. Trzeba to wszystko bardzo dobrze zorganizować. To wizja na 3-4 lata, a dopiero wtedy będziemy koncentrować się na konkretnych inwestorach i sponsorach. W czwartek mam się spotkać z Janem Kowalskim i porozmawiać na temat tego, jakie to magiczne przeszkody nie pozwalałyby współpracować Górnikowi z Gwarkiem. Wystarczy, że mamy 20 młodych utalentowanych piłkarzy w rozwoju, 20 w Gwarku i 20 w Górniku. Niech z każdej z tej grupy będzie po 3 ze znacznie większym potencjałem. Jeśli uda się ich wyselekcjonować i wyszkolić, to Górnik będzie miał z tego bardzo duży pożytek. Kluby uważają, że łatwiej jest zakontraktować zawodnika z zewnątrz niż za kilka lat mieć dobrego wychowanka. Kibice na pewno woleliby mieć w drużynie zawodników ze swojego osiedla. Wierzę, że to wszystko uda się bardzo szybko zorganizować. To musi być inna filozofia.
Wśród kibiców bardzo popularne jest ostatnio zdanie, że miasto jest „kroplówką” dla Górnika, którą być może dobrze byłoby odciąć. Jak Pan to ocenia?
– Mam odwrotne myślenie i nie uważam, że „kroplówka” to do końca słuszne stwierdzenie. Miasta przecież wspierają filharmonie, koncerty, maratony, więc dlaczego nie miałyby wspierać klubów, których są właścicielami? Historia natomiast pokazuje, że prywatni właściciele są w stanie wyłożyć na klub duże pieniądze, ale jednego dnia mówią „Do widzenia” i ich nie ma. Żaden samorząd, czy też miasto nie powie, że likwidujemy Śląsk Wrocław, czy też Górnik Zabrze. Dla kibica piłki nożnej na przykład finansowanie filharmonii też może być wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Oczywiście sytuacja, kiedy nie ma w klubie inwestorów jest niezdrowa. To wszystko musi być zrównoważone. Reklama dla miasta przez taki klub jak Górnik jest naprawdę doskonała. Setki tysięcy ludzi po meczach czyta o Górniku Zabrze. Inne miasta natomiast muszą promować się w inny sposób, wydając pieniądze na targi oraz inne imprezy. Tutaj można się zastanowić, czy jest to dobre rozwiązanie, czy złe?
W przypadku problemów finansowych miasto jednak zawsze może poprzez spółkę dokapitalizować klub, co chyba nie jest do końca dobrym rozwiązaniem?
– Zgadza się, bo to powoduje, że wśród działaczy może wkraść się rozleniwienie, a to nie jest zdrowy system. Trzeba wszystko bardzo spokojnie rozważyć. Problemem Górnika nie jest to, czy jego właścicielem jest miasto, czy też prywatny inwestor. Liczy się to, aby wydatki były mądre. Należy umiejętnie wydawać pieniądze, mieć dobrych zawodników, z przyszłością. Mówi się, że Real Madryt ma kilkaset milionów euro długu, ale klub ma też ogromne przychody od właściciela, sponsorów i kibiców. Już teraz wyobrażam sobie, kiedy zostanie oddany w Zabrzu stadion, jaka będzie atmosfera na trybunach. Górnik stanie się innym klubem niż jest obecnie.
Ogromne problemy organizacyjno-finansowe w Górniku są od dłuższego czasu.
– To już się trochę ciągnie. Trzeba przedstawić strategię na lata, która pokaże, jakiego Górnika Zabrze chcemy. Nie mam obaw, aby pewne rzeczy powiedzieć i zrobić. Osobiście nie znoszę tego, że większość klubów, czy też związków żyje z kredytu. „Weźmiemy fakturę, a później będziemy się martwić” – takie myślenie powoduje, że pojawiają się kłopoty.
Nie ma Pan obaw przed rozpoczęciem pracy?
– Przyznaję, że bardzo zmartwiła mnie atmosfera wokół klubu. Komentarze kibiców, co odstrasza potencjalne osoby, które mogłyby pomóc. W poniedziałek, kiedy „wypłynęła” informacja, że zostanę prezesem Górnika, otrzymałem od kolegów od razu pytania czy to prawda? Kiedy potwierdziłem im tę informację, to usłyszałem, że świetnie, bo oni dawno już chcieli zainwestować w klub.
Podobno chętnych do inwestycji w Górniku było więcej, ale jakoś nowi sponsorzy z większą gotówką się nie pojawili. Dlaczego?
– Z informacji, jakie posiadam, byli ludzie, którzy chcieli zainwestować w klub. Nie mieli pewności, czy ich „kasa” nie zostanie zmarnowana. Ja już potrafiłem pokazać ludziom, że warto inwestować, a później mieć z tego korzyści. Nie gwarantuję, że za pół rok, czy też rok, będzie w Zabrzu wielki sponsor. Jednak wśród znajomych cały czas słyszę pytanie: „Jak to jest możliwe, że w takim klubie jak Górnik, z takim potencjałem, ciągle brakuje pieniędzy?”. Jest jeszcze druga bardzo istotna kwestia. Jak ktoś daje pieniądze na klub, chce mieć pewność, że nie będzie musiał się wstydzić, że nie będzie jakiegoś skandalu. Inwestor chciałby mieć pewność, że dając pieniądze na klub, zamiast na przykład na dom dziecka, nie zostaną one zmarnowane.
Zbigniew Waśkiewicz (ur. 17 marca 1970 w Wodzisławiu Śląskim) – doktor habilitowany nauk o kulturze fizycznej, profesor uczelniany i rektor AWF im. J. Kukuczki w Katowicach, prezes Polskiego Związku Biathlonu. Absolwent AWF w Katowicach, gdzie od 2001 kieruje Katedrą Zespołowych Gier Sportowych. W 2004 mianowany profesorem uczelnianym AWF Katowice, a w 2005 wybrany jej rektorem. W chwili wyboru miał 34 lata, będąc najmłodszym rektorem szkoły wyższej w Polsce.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: eurosport.onet.pl