Fatalnie grający Górnik mógł się cieszyć, że do przerwy stracił tylko jednego gola po strzale Marco Paixao. W drugiej odsłonie „Trójkolorowi” trochę się przebudzili, czego efektem było wyrównujące trafienie wprowadzonego Bartosza Iwana.
Po obiecujących pierwszych minutach w wykonaniu Górnika później nie było gorzej, ale tragicznie. Wcale tutaj nie chodzi o jakieś ogromne błędy, ale o styl, a dokładniej jego brak. W poczynaniach naszych piłkarzy dominowała bezradność, nieład i głęboka defensywa. Najgroźniejszy w drużynie Śląska był oczywiście M. Paixao, który dość szybko mógł dać swojej drużynie prowadzenie. Ograł w polu karnym Wełnickiego i oddał celny strzał, ale Kasprzik była na posterunku i dobrze odbił piłkę. Następnie sprawdził go Pich, lecz i tym razem Kasprzik był górą.
U Górników nie było widać iskry, ani większego zaangażowania. Gol padł po, wydawać by się mogło, bardzo łatwej do wybronienia sytuacji. Wszyscy byli dobrze ustawieni, dośrodkowanie z prawego skrzydła i M. Paixao pozostawiony sam przed bramką strzałem głową w dolny róg otworzył wynik. Znów nie popisał się Wełnicki, który „na radar” pilnował rywala.
Po utracie bramki można było mieć nadzieję na przebudzenie naszej drużyny. Nic bardziej mylnego. Wyjątkowo słabo grał „środek pola”, a „szarpać” próbował jedynie Nakoulma, co było stanowczo za mało. Największym plusem pierwszej odsłony był fakt, że przegrywaliśmy tylko 0:1. Po „wrzutce” ze stałego fragmentu gry w doskonałej sytuacji znalazł się F. Paixao. Uderzył jednak z najbliższej odległości bardzo niecelnie. Gorsze 45 minut „Trójkolorowi” rozegrali jedynie w Lubinie.
Po przerwie „coś” ruszyło w grze zabrzan, ale z naciskiem na „coś”. Było kilka niezłych okazji, jednak brakowało czystej sytuacji do strzału. Najlepszą miał chyba Oziębała, ale jego „próba” z ostrego kąta nie zaskoczyła Kelemen. W odpowiedzi swoją szansę miał M. Paixo, jednak Kasprzik skutecznie interweniował. Wrocławianie już nie mieli tak dużej przewagi, ale cały czas wyglądało, że mają mecz pod kontrolą. Górnik coraz grał coraz odważniej i groźniej atakował, co pozwoliło doprowadzić do remisu. Mańka dośrodkował na dalszy słupek, gdzie wprowadzony na murawę Iwan doskonale przyjął futbolówkę na klatkę piersiową i płaskim uderzeniem trafił do siatki.
Kilka chwil później powinno być 2:1 dla gospodarzy. Kasprzik najpierw dobrze obronił uderzenie rezerwowego Patejuka, parując pikę na róg. Po dośrodkowaniu golkiper Górnika piąstkował nieudanie piłkę, która trafiła w jednego z partnerów i spadła pod nogi Stevanovića. Kasprzik leżał na murawie, a gracz Śląska „huknął”, ale na nasze szczęście trafił tylko w słupek.
Po dwóch różnych połowach remis należy uznać za sukces, co było widać na twarzach piłkarzy oraz w sektorach zajmowanych przez naszych kibiców. Punkt zdobyty we Wrocławiu jest bardzo cenny i przybliża nas do zapewnienia sobie miejsca w górnej części tabeli po sezonie regularnym.
Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 1:1 (1:0)
1:0 – M. Paixao, 25′
1:1 – Iwan, 80′
Śląsk: Kelemen – Zieliński, Grodzicki, Kokoszka, Ostrowski – Stevanović, Hateley – F. Paixao (66′ Patejuk), Machaj (76′ Mila), Pich (90′ Plaku)– M. Paixao.
Trener: Tadeusz Pawłowski.
Górnik: Kasprzik – Mańka, Wełnicki, Łukasiewicz, Kosznik – Madej (69′ Iwan), Łuczak (90′ Drewniak), Sobolewski, Małkowski (56′ Majtan) – Nakoulma – Oziębała.
Trener: Robert Warzycha.
Żółte karki: Ostrowski, Hateley – Łuczak, Małkowski, Oziębała.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 10992.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl