Górnik stoi nad finansową przepaścią. Czy zdoła się uratować?

Milo  -  2 sierpnia 2014 10:41
0
945

Drużyna4_Cracovia_1415

Zbigniew Waśkiewicz w piątek 18 lipca, tuż przed startem nowego sezonu ekstraklasy, poinformował zabrzański Ratusz: Jedynym sposobem na uratowanie Górnika jest upadłość układowa. Miasto, główny udziałowiec klubu, traktuje to jako opcję ostateczną. W miniony wtorek Waśkiewicz zrezygnował z funkcji prezesa. Nie chciał odpowiadać prywatnym majątkiem za wielomilionowe zaległości wobec Urzędu Skarbowego i ZUS. Piłkarzom Górnik jest winien blisko 14 milionów. – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”

Obietnice bez pokrycia
Kilka dni temu prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik uspokajała na łamach Przeglądu Sportowego, że sytuacja finansowa klubu wpisuje się w sytuację polskiej piłki, a Górnik ma problemy, jak wiele innych klubów ekstraklasy. Mało prawdopodobne, aby którykolwiek z ligowców był w aż takich tarapatach. Rzeczywisty dług Górnika to ok. 32 milionów złotych, odliczając 7 milionów pożyczki od firmy Allianz – współwłaściciela klubu, który tych zaległości nie zamierza windykować. Na 30 czerwca został zrobiony bilans finansowy. Długi to m.in. 14 milionów wobec byłych i obecnych piłkarzy oraz kadry trenerskiej, 4,5 miliona – US i ZUS, 2 miliony – agenci piłkarscy, 2 miliony – prywatni inwestorzy, którzy pożyczali klubowi pieniądze na procent zabezpieczając swoje finanse cesjami z wpłat za prawa telewizyjne. Na horyzoncie nie widać lepszego jutra. Piłkarze zaczynają tracić cierpliwość.

W środę 23 lipca doszło do spotkania zawodników z Waśkiewiczem. Dwa dni później z przedstawicielami miasta. W miniony wtorek jeszcze raz rozmawiali w miejskim ratuszu. Już bez byłego prezesa. W przypadku zaległości wobec skarbówki członkowie zarządu odpowiadają własnym majątkiem. Waśkiewicz naturalnie tego nie chciał. Miał dosyć mydlenia oczu zawodnikom. Ci wciąż łudzą się, że zobaczą swoje pieniądze. Otrzymali obietnicę, że w klubie pojawi się nowy sponsor lub wypłaty zacznie płacić miasto. Między innymi dlatego wszyscy podpisali porozumienia przed złożeniem wniosku licencyjnego w marcu. Zgodzili się na rozłożenie długu na raty.

Wpłaty kontroluje Komisja Licencyjna, do której władze klubu mają wysyłać potwierdzenia przelewów. Do 10 lipca zawodnicy otrzymali 1,5 miliona złotych. Do 20 lipca KL otrzymała potwierdzenia. Sytuacja ma powtórzyć się w sierpniu. Waśkiewicz spodziewał się, że za dwa tygodnie nie będzie czego wysyłać. Więc zrezygnował. Oficjalne konta Górnika już dawno zostały zajęte przez komorników nasłanych przez skarbówkę i jednego z agentów piłkarskich, Daniela Webera. Teoretycznie klub nie może dokonywać żadnych wypłat! Komisja Licencyjna (która ma zakazać przedłużania porozumienia z tym samym zawodnikiem) może ukarać klub, jeśli nie otrzyma potwierdzeń przelewów. Wachlarz sankcji jest szeroki: od ujemnych punktów po degradację. Ta ostatnia jest jednak mało prawdopodobna.

Błędy przeszłości
Długi Górnika sięgają nawet sezonu 2010/11. Przez pięć ostatnich lat do klubu sprowadzono aż 77 piłkarzy. W środowisku wiadomo było, że na Śląsku lekką ręką ręką wydają pieniądze. W klubie krąży opowieść o umowie Pawła Strąka, którego sprowadzał trener Henryk Kasperczak. Jadąc na negocjacje z ówczesnym prezesem Jędrzejem Jędrychem był zadowolony z pensji na poziomie 20 tysięcy. W gabinecie usłyszał, że jest koniec okna transferowego, kasa pusta i dostanie… 40 tysięcy. Zdziwiony agent piłkarza, Radosław Osuch, bardzo przytomnie wyczuł dobry interes. Rzucił, że taki zawodnik to musi mieć co najmniej sześćdziesiąt. Wchodzili z dwudziestoma, dostali trzy razy tyle. Taki był ówczesny Górnik. Inna historia? Ponoć jeden z zawodników za siedzenie przez większość sezonu na ławce rezerwowych otrzymał wpisaną w kontrakt premię w wysokości ponad 200 tys. zł.

W Górniku przejrzeli na oczy i rozpoczęli wprowadzanie planu naprawczego. Za gaszenie pożaru miał być odpowiedzialny Waśkiewicz. Poradził sobie połowicznie. Właściwie tylko delikatnie zahamował wzrost ogromnego długu. Kiedy przychodził do klubu, kadra liczyła aż 39 piłkarzy. Zaczęło się redukowanie zatrudnienia. Budżet płacowy wynosi obecnie nieco ponad 500 tys. zł miesięcznie. Zmniejszył się z poziomu 950 tys. Wszystkie transfery wykonane przez klub w letnim oknie transferowym były bezgotówkowe. Agenci nie otrzymywali prowizji. W umowy piłkarzy wpisano natomiast 20-procentowy zysk dla menedżerów z przyszłych transferów. Zrezygnowano z takich piłkarzy jak Maciej Korzym. Były napastnik Korony chciał grać przy Roosevelta. Żądał jednak 200 tysięcy za podpisanie umowy. Na to Górnika nie było absolutnie stać.

Licencja rzutem na taśmę
Jakim cudem klub otrzymał licencję? Komisja ma czyste ręce. Zabrzanie uregulowali potrzebne papiery kosztem 6 milionów złotych. 4,5 miliona poszło na wypłaty. Wszyscy piłkarze musieli podpisać zgody na rozłożenie długu. Najtrudniej było przekonać tych, których już nie ma – Prejuce’a Nakoulmę i Pawła Olkowskiego. Dali się namówić po terminie. Część należności otrzymał selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka – 350 tys. zł. Górnik musi wypłacić mu jeszcze 650 tys. Największe zaległości są w stosunku do zawodników od wielu lat grających w Górniku, Adama Dancha i Mariusza Magiery. Sięgają 700 tysięcy. Zbigniew Waśkiewicz nie chciał oficjalnie komentować sprawy.

Źródło: Przegląd Sportowy
Foto: Ewa Dolibóg/Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments