Górnik Zabrze zremisował w pierwszym meczu pod wodzą trenera Roberta Warzychy. „Trójkolorowi” prowadzili po strzale Kosznika, ale tuż po przerwie wyrównał Bąk. Był to najlepszy mecz naszej drużyny w tym roku i gdyby była odrobinę lepsza skuteczność, to mielibyśmy na koncie dwa „oczka” więcej.
Trener Warzycha miał naprawdę niewiele czasu, aby odmienić grę Górnika, ale dokonał pewnych retuszy w składzie. Przede wszystkim na środku obrony wystawił Szeweluchina i Pandżę, natomiast tuż za napastnikiem zagrał Jeż.
Pierwszy kwadrans był dość wyrównany, choć było widać, że u piłkarzy gospodarzy była agresja na naprawdę wysokim poziomie. Pierwszy groźny strzał oddał Kun, który zszedł do środka z lewego skrzydła i prawą nogą posłał piłkę nad poprzeczką.
Przed upływem pół godziny tempo gry podkręcili zabrzanie. Drewniak podał prostopadle piłkę w pole karne, a Nakoulma z ostrego kąta strzelił tuż obok słupka. Po chwili fatalnie zagrał na środku boiska jeden z „Portowców” zagrywając piłkę wszerz. Dopadł do niej Oziębała i przyjęciem ograł od razu ostatniego rywala. Napastnik Górnik wyszedł sam na Janukiewicza, ale przy drugim kontakcie wypuścił sobie futbolówkę zbyt mocno, golkiper Pogoni rzucił się pod nogi i zdołał wygrać pojedynek z naszym zawodnikiem.
Następnie, po udanej akcji Nakoulma chciał minąć golkipera gości, ale ten powalił naszego zawodnika, któremu pozostałoby trafienie do pustej bramki. Mimo ogromnych protestów naszych zawodników arbiter wskazał tylko na rzut rożny. Po nim doszło do ogromnego zamieszania tuż przed bramką szczecinian, a najprzytomniej zachował się Kosznik, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce.
Pogoń była zespołem słabszym i choć przed przerwą obok słupka strzelił jeszcze Bąk, to goście mogli się cieszyć, że schodzili do szatni z jednobramkowym deficytem. Tuż po przerwie był już remis. Wydawało się, że wszystko jest ustawione w naszej obronie, ale Bąk przyjął piłkę na klatkę piersiową i oddał płaskie uderzenie. Piłka odbiła się jeszcze od nogi Sobolewskiego i Kasprzik nie zdołał jej sięgnąć. Futbolówka wylądowała w lewym dolnym rogu jego bramki.
To podbudowało przyjezdnych, którzy mieli kolejną okazję. Mocno głową uderzył Robak, ale na nasze szczęście piłka minęła „okienko” naszej bramki. Górnicy stanęli i później po kolejnych błędach w defensywie, Kun strzelił w słupek. Po godzinie gry coś drgnęło, a niezły strzał, choć niecelny, z kilunastu metrów oddał Madej. Znacznie bliżej gola była jednak Pogoń. Robak był sam w polu karnym, ale oddał kiepski strzał.
„Trójkolorowi” byli słabsi i trener Warzycha na ostatni kwadrans zdecydował się na ofensywną zmianę. Za słabo grającego Drewniaka wszedł Majtan. Janukiewicz był jednak bezrobotny. Swój kunszt bramkarski pokazał, kiedy z trudem obronił strzał z rzutu wolnego. Łuczak z dużej odległości uderzył mocno i piłka leciała w „okienko”,ale golkiper Pogoni dobrze sparował futbolówkę.
W samej końcówce Górnik wyprowadził kapitalną kontrę. Nakoulma dobrze poprowadził piłkę i idealnie wystawił ją do Majtana, ale ten nie zdołał pokonać Janukiewicza, który kapitalnie sparował piłkę. To była ostatnia szansa. Remis sprawiedliwy, ale ze wskazaniem na nasz zespół. Goście remis zawdzięczają swojemu bramkarzowi, który był najlepszy na murawie stadionu przy Roosevelta.
Górnik Zabrze – Pogoń Szczecin 1:1 (1:0)
1:0 – Kosznik, 33′
1:1 – Bąk, 47′
Górnik: Kasprzik – Mańka, Szeweluchin, Pandża, Kosznik – Nakoulma, Sobolewski, Drewniak (74′ Majtan), Madej – Jeż (54′ Łuczak) – Oziębała (83′ Gwaze).
Trener: Józef Dankowski.
Pogoń: Janukiewicz – Rudol, Dąbrowski, Golla, Frączczak – Bąk, Murawski, Popara (46′ Rogalski), Kun (61′ Murayama) – Akahoshi (77′ Akahoshi) – Robak.
Trener: Dariusz Wdowczyk.
Żółte kartki: Sobolewski – Dąbrowski, Popara, Rudol.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 3000.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl