Bartosz Kopacz wrócił do wyjściowego składu po przymusowej pauzie. Nie był to jednak udany powrót, bo zabrzanie przegrali już drugi w tym sezonie mecz z Miedzią.
Górnik w ostatnim tegorocznym meczu przed własną publicznością przegrał z Miedzią. Można powiedzieć, że legniczanie mają patent na „Górników”. – Wiedzieliśmy, że to ostatni mecz w tym roku przed naszą publicznością. Chcieliśmy sprawić radość sobie i kibicom, a tymczasem czegoś zabrakło i przegraliśmy mecz. Nie udało się zdobyć nawet jednego punktu. Bramkarz Miedzi tego dnia był dobrze dysponowany, ale gdybyśmy lepiej strzelali, to nie miałby zbyt wiele do powiedzenia. Nasze strzały trafiały prosto w bramkarza, albo były po prostu niecelne. Na początku Miedź nas przycisnęła, jednak od 25 minuty gra się wyrównała. Myślę, że stwarzaliśmy więcej okazji i nie zagraliśmy dna – stwierdził defensor Górnika.
W tym sezonie w poczynaniach „Trójkolorowych” można zauważyć, że mają problem z utrzymaniem dyspozycji. W momencie, gdy otwiera się szansa dogonienia czołówki zawodzą. – Mieliśmy podgonić czołówkę, bo w przypadku zwycięstwa straty byłyby spokojnie do odrobienia. Nie dość, że nie odrabiamy punktów to jeszcze je tracimy.
Już w niedzielę Górnik zakończy rundę jesienną meczem w Mielcu. Stal u siebie to zespół, który potrafi wygrać z każdym, a przecież w pierwszym meczu między tymi zespołami padł remis. – Dokładnie pamiętam tamten mecz. Jeden rzut rożny Stali i udało im się strzelić gola. Wywieźli z Zabrza punkt, który nas nie satysfakcjonował. Teraz musimy pokazać, że jesteśmy od nich lepsi, choć też nie będzie łatwo. Zobaczymy jakie będą warunki, bo w Mielcu nie ma podgrzewanej murawy. Jak przyjdzie nam grać, to trzeba się dostosować i spełniać założenia sztabu szkoleniowego – przyznał na koniec Kopacz.
Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl