Artur Płatek: Transfery, które zrobiliśmy nie wzięły się z powietrza

Milo  -  9 grudnia 2015 18:04
0
750

Artur_Płatek

– Planowaliśmy rozwinąć pracę z młodzieżą. Zabrakło czasu i do dziś to szwankuje. Chcieliśmy, oczywiście na tyle, ile nas było stać, pracować podobnie jak w Bundeslidze – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Artur Płatek, były piłkarz  i działacz Górnika Zabrze, a obecnie skaut Borussii Dortmund.

Rozchodziły się też pana drogi z innymi. Bo projekty, w które pan się zaangażował, szybko się kończyły. Jak w Górniku Zabrze czy Pogoni Szczecin.

W Górniku przez pięć miesięcy byłem dyrektorem do spraw sportu i skautingu, współpracowałem z Tomkiem Wałdochem. Transfery, które zrobiliśmy nie wzięły się z powietrza, tylko były przygotowane. Jeździłem oglądać kandydatów z Marcinem Prasolem. Sprowadziłem Milika, bo trzeba było zdecydować, czy zapłacić za niego 400 tysięcy złotych. Na początku trener Nawałka na niego nie stawiał (uśmiech). Ale później się przekonał. Oprócz Milika przyszli Nakoulma, Olkowski czy Słowacy. Nie wiem, dlaczego ci dwa pierwsi odeszli za darmo, bo już na Jeżu klub nieźle zarobił.

Jaki był wasz pomysł na Górnik?

– Planowaliśmy rozwinąć pracę z młodzieżą. Zabrakło czasu i do dziś to szwankuje. Chcieliśmy, oczywiście na tyle, ile nas było stać, pracować podobnie jak w Bundeslidze. Zamierzaliśmy otworzyć kilka szkółek na Śląsku i w okolicy, prowadziłem treningi pod Zakopanem.

Trenerem był Adam Nawałka. Być może uważał, że czyham na jego miejsce, ale mnie coś takiego nie interesowało. Organizowaliśmy spotkania, on mówił na jakie pozycje potrzebuje piłkarzy. Dostawał lepszych od tych, których miał. Finanse Górnika nie były płynne. Sprowadzaliśmy młodych graczy z perspektywą zarobku. Górnik miał dobre wyniki w lidze, ale nie tak dobre, jak wskazywał na to skład. Można było wycisnąć więcej.

Nawałka znany jest z tego, że lubi postawić na swoim. Jak się dogadywaliście?

– Każdy z nas robił swoje. Tomkowi Wałdochowi zastrzegłem wcześniej, że jeśli pojawi się atrakcyjna oferta, to z niej skorzystam, dlatego zmieniłem śląskie powietrze na szczecińskie. Zanim dostałem propozycję z Pogoni mogłem pracować jako drugi trener w Lechu. Tomek odszedł po mnie. Nie chcę mówić za niego, ale chyba zdecydowała rozłąka z rodziną.

Źródło: Przegląd Sportowy
Foto: weszlo.com

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments