Liderem być, czyli kibicowsko-sportowa relacja z wyjazdu „GieKSy” do Nowego Sącza

Luq  -  18 października 2016 11:44
0
1406

dsc_0035

„GieKSa” dzięki zwycięstwu nad Sandecją w Nowym Sączu przez jeden dzień zasiadła na fotelu lidera I Ligii. Mecz ten był bliźniaczo podobny do starcia obu ekip przed rokiem z jednym wyjątkiem, tym razem to katowiczanie zgarnęli komplet punktów. Zapraszamy do relacji kibicowskiej z tego wyjazdu.

„GieKSa” stawiła się na zbiórkę na Bukowej w komplecie 216 osób, 4 autokarami o godzinie 12:20 wyruszyła w kierunku Nowego Sącza. Przypomnijmy, że sektor gości na stadionie w Nowym Sączu w swoich szeregach posiada tylko 220 krzesełek i toczyła się o miejsce dla przyjezdnych niezła batalia. Trzy lata temu między Stowarzyszeniem Kibiców Sandecji oraz prezesem Andrzejem Dankiem toczyły się burzliwe rozmowy, a w złagodzeniu konfliktu brał wówczas udział dobrze znany w Zabrzu Maciej Korzym, obecnie zawodnik tej drużyny.

Na stadionie przy ul. Kilińskiego 47, „GieKSa” podjeżdża o godzinie 15:30, cała podróż przeszła spokojnie i zajęła ponad 3 godziny. Stadion jest w stanie pomieścić 5000 osób w tym 3000 miejsc siedzących, a frekwencja tego dnia wynosiła 2271. Biorąc pod uwagę, że mecz z „GieKSą” dla kibiców Sandecji to nie lada wydarzenie frekwencja na stadionie tego dnia mogła być znacznie większa.

dsc_0012

Wszyscy wiemy o tym, że na stadionie w Nowym Sączu gra się strasznie ciężko. W tym sezonie przekonał się o tym również Górnik, który gładko uległ miejscowym. Większość „GieKSiarzy” pewnie pamięta wynik z Sandecją z ubiegłego sezonu. Niewykorzystany rzut karny przez Grzegorza Goncerza oraz czerwona kartka dla Alana Czerwińskiego. Najgorsze są jednak cztery bramki, wszystkie strzelone przez Arkadiusza Aleksandra, który na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie.

Obserwując jednak składy można zauważyć, że w drużynie z Nowego Sącza niewiele się zmieniło. Aż siedmiu zawodników z ubiegłego sezonu zostało w składzie i gra regularnie w większości meczach Sandecji. Nie można tego powiedzieć o drużynie „GieKSy”, która w meczu z Sandecją z ubiegłego sezonu wystawia regularnie czterech zawodników, a sześciu to nowe transfery, które znacznie wzmocniły GKS.

Dlatego może dziwiły typy bukmacherów, ponieważ na wygraną „GieKSy” kurs wynosił 2,80 na remis 3,20, a na wygraną Sandecji 2,40 może to właśnie z powodu trudu gry na stadionie w Nowym Sączu. Mimo wszystkich zmian jakie nastąpiły w drużynie „GieKSy” sobotni mecz był bliźniaczo podobny do meczu rozgrywanego w ubiegłym sezonie. Niewykorzystany rzut karny przez Grzegorza Goncerza oraz czerwona kartka dla Alana Czerwińskiego z tym, że w końcówce meczu przyznana niewłaściwie.

dsc_0027

Początek meczu w Nowym Sączu nie ułożył się po myśli katowiczan. Przez pierwszy kwadrans widać było znaczną przewagę Sandecji. „GieKSa” zaczęła atakować czego efektem było trafienie w 20′ w słupek przez Grzegorza Goncerza, feralny karny w 30′ oraz bramka samobójcza w 38′ strzelona przez Mateusza Bartkowa, co było efektem ataków na bramkę ze strony GKS-u. Bohaterem tego spotkania oraz zawodnikiem meczu został zdecydowanie Mateusz Abramowicz.

Bramkarz „GieKSy” pokazał się z bardzo dobrej strony, broniąc wszystkie strzały przeciwników, nie raz ratując drużynę od straty bramki. Forma Abramowicza może martwić Sebastiana Nowaka, który dochodząc do siebie po kontuzji znalazł się na ławce rezerwowych. Jerzy Brzeczek będzie miał poważny dylemat po pełnym powrocie do zdrowia Nowaka, kogo postawić między słupkami „GieKSy” w następnych spotkaniach. Lecz taki problem chciałaby mieć większość drużyn, a zdrowa rywalizacja między bramkarzami może spowodować tylko pozytywne skutki. Wracając do meczu widać było ogromne zaangażowanie Wojciech Trochima, byłego zawodnika „GieKSy”, któremu nie można było odmówić zaangażowania i tak zwanego gryzienia murawy.

Większość meczu biegał z ataku do obrony wymuszając aktorsko faule, do których już się zdążyliśmy przyzwyczaić oglądając mecze z jego udziałem na Bukowej. W konsekwencji jednak został zmieniony w 66′ przez Leszczaka, co wywołało jego ogromne niezadowolenie. Słabo zagrał Maciej Korzym, który większości przeprowadzanych akcjach znajdował się na pozycji spalonej lub nie wykorzystywał klarownych sytuacji, dodatkowo dostał jeszcze czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry za niesportowe zachowanie. Końcówka meczu była dość nerwowa, znaczną przewagę miała Sandecja, ale i GKS-owi udało się przeprowadzić akcję, w której to Andreja Prokić po błędzie obrońców znalazł się sam na sam z bramkarzem, czego niestety nie zamienił na gola. Arbiter spotkania przedłużył mecz o sześć minut, które dla fanatyków GKS-u dłużyły się w nieskończoność.
dsc_0023

„GieKSiarze” prowadzili doping przez cały mecz, jednak trzeba przyznać, że ilość 216 gardeł nie powala na kolana. W tym względzie kibice z Sandecji mieli znaczną przewagę liczebną i to ich doping był znacznie bardziej słyszany. Miejscowi na mecz z GKS-em przygotowała oprawę, która została odpalona na kwadrans przed końcem meczu.

„GieKSiarze” nie ukrywali radości po ostatnim gwizdku sędziego. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ po tym spotkaniu GKS uplasował się na pierwszym miejscu w tabeli, co niestety nie trwało długo gdyż w niedzielę Zagłębie Sosnowiec po wygranej nad Miedzią Legnica, odebrał ponownie pozycje lidera. Mając nad „GieKSą” zaledwie jeden punkt przewagi. Dodatkowym powodem do radości w tym dniu była przegrana Ruchu Chorzów, który wraz z Wisłą znajdują się na ostatnim miejscu w tabli Ekstraklasy. Po meczu katowiczanie podziękowali swoim zawodnikom za zdrowie pozostawione na murawie.

Wszyscy dobrze wiedzą jak ciężkim terenem jest boisko w Nowym Sączu, a zdobyte tam trzy punkty są niezwykle ważne dla drużyny z Katowic.

Na następny mecz GKS-u Katowice z Górnikiem Zabrze nie trzeba nikogo zapraszać po to „Śląski Klasyk”, a po drugie nie ma już biletów. Dlatego tylko w formie przypomnienia: GKS KATOWICE – GÓRNIK ZABRZE 23.10.2016 (NIEDZIELA) godzina 17:45.

Do zobaczenia w niedzielę na Bukowej!

Źródło Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments